Dzisiaj praca dla tych, którym potrzebny oddech od świątecznej tematyki. Bo przecież grudzień czy nie grudzień, inne okazje, choć spychane na margines, nadal mają miejsce.
Weźmy na przykład takie Złote Gody, na które przygotowałam dzisiejszą kartkę. Przecież to, że ślub odbył się w grudniu, nie znaczy, że na jego pamiątkach muszą królować zimowe motywy. Ja chciałam się skupić raczej na tym, że odbył się on aż pięćdziesiąt lat temu. Musiałam sięgnąć więc po papiery wyjątkowe. W końcu sama zaręczyłam się w tym roku...
Wybór kolekcji był raczej oczywisty. Taki jubileusz świętuje się przecież na złoto. Z tym, że mnie zależało na czymś jeszcze. Na pewnej delikatności i dostojności. Na dojrzałości, którą wyobrażam sobie, jako wynikającą ze spędzonego ze sobą półwiecza. I chyba trochę nostalgia mnie dopadła, bo ostatecznie kartka wyszła złota, ale zdecydowanie nie w oczywisty i błyszczący sposób. Wyszła właśnie taka... spokojna. Przytulna i nawet trochę intymna.
Centralną kompozycję zdobią oczywiście przepiękne kwiaty z tkaniny, które zrobiła ich mistrzyni - Gosia Metryka. Listki osadziłam na bawełnianej koronce i metalizowanej, złotej wstążce, której złote nitki wplotłam między naturalny sizal.
Moim ulubionym elementem jest jednak bardzo delikatna i misterna rozeta, migocząca subtelnym blaskiem transparentnego brokatu.
Całość jest prosta i raczej skromna. Chciałam, żeby ta pamiątka była drobiazgiem typowo od serca i mam wrażenie, że mi się to udało.
A Wy, jak myślicie? Spodoba się jubilatom?
Buziaki!
Ola, Papierowa Jaskółka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz